Jazda Sunshine Coast of Canada
Sunshine Coast to jedno z tych miejsc w Kanadzie, o których nigdy wcześniej nie słyszałem.
szczerze mówiąc, nigdy tak naprawdę nie myślisz o Kanadzie i nie myślisz o słońcu – ich zimy są tak epickie, że wydają się przyćmić lato.
^ trafny przykład!
jednak pomyliłbyś się, odrzucając lato w Kanadzie – mają one odpowiednią pogodę, a nie niezdecydowane rzeczy, które wydają się tu dostać w starym dobrym Blighty (w Londynie niektóre letnie dni mogą równie dobrze być jesienią, a niektóre zimowe dni mogą bardzo dobrze minąć jako Lato). W Kanadzie lata bywają ciepłe, zimy mroźne … itd., tak jak powinno być … ale dygresja.
Sunshine Coast nie jest zbyt daleko od Vancouver i całkowicie warto wybrać się na jednodniową wycieczkę. Kupiliśmy sobie samochód od tego dnia do końca naszego pobytu w Vancouver, ponieważ chcieliśmy w pełni wykorzystać nie tylko Vancouver, ale szerszą prowincję Kolumbii Brytyjskiej (BC)!
aby dostać się do Sunshine Coast z Vancouver, jedziesz do terminalu promowego Horseshoe Bay, gdzie złapiesz prom do Sunshine Coast (ale nie przed śniadaniem jak król lub królowa w centrum Shangri La; gdzie zatrzymaliśmy się na tydzień).
Przeprawa promowa jest dość malownicza, więc weź ze sobą aparat fotograficzny (najlepiej taki z dobrym obiektywem zoom, nie jest niemożliwe, aby zobaczyć tu orki we właściwym dniu).
więc oto rzecz o Sunshine Coast, to ładna i nieco Senna część BC, więc nie trzeba robić zbyt wiele planowania przed wizytą. Po prostu przyjedź tutaj i zaplanuj te plany.
zaczęliśmy gdzieś w centrum, parkując samochód i zwiedzając pieszo. Lloyd został bardzo szybko rozproszony przez sklep z lumpeksami tutaj niemal natychmiast (szczerze mówiąc, było tu kilka niesamowitych przedmiotów…)
wkrótce nasze myśli zwróciły się ku jedzeniu, gdzie udaliśmy się na Gibsons Public Market, aby coś przekąsić (kanadyjskie porcje są trochę jak amerykańskie porcje, ogromne i satysfakcjonujące) – burger z kurczaka dla Lloyda i kanapka ze stekiem dla mnie.
polecono nam również frytki kalafior, które ku mojemu zaskoczeniu były rzeczywiście bardzo smaczne. Nie jestem największym fanem kalafiora, więc to mówi całkiem sporo! Jak, nie przeszkadza mi kalafior w obiadach pieczonych, ale jak Wszystko inne, mam tendencję do unikania-fakt, który frustruje Lloyda, gdy próbował mnie do spróbowania jego kalafior pizze (*bleurgh*….kalafiory nie robią dobrej pizzy! 😄 😆 )
następnie udaliśmy się na dół do „świeższej” części rynku, gdzie można dostać swoje mięso, ryby, kwiaty i ogólne Artykuły spożywcze.
można tu również odbyć małą sesję degustacyjną, która, mimo że właśnie zjedliśmy lunch, doprowadziła nas do spróbowania czekoladek, kiełbasek i mini półmiska owoców morza!
bardzo karmione i podlewane, udaliśmy się z powrotem w drogę w poszukiwaniu bardziej słonecznego wybrzeża…
ponownie, zatrzymaj się tam, gdzie uważasz za konieczne (chociaż nie polecam wchodzenia do lasu na własną rękę, BC jest krajem niedźwiedzi, więc rób to tylko wtedy, gdy wiesz, jak radzić sobie z dzikimi niedźwiedziami). Ta część, w którą się odważyliśmy, była częścią, w której obozowali ludzie, więc dobrze było mieć trochę wścibskich wokół tego obszaru.
przejechaliśmy przez kilka kamienistych plaż, zatrzymując się, aby rozkoszować się słońcem (Słoneczny Brzeg z pewnością spełniał tę obietnicę słońca), zanim udaliśmy się do kilku lokalnych mikro-browarów na popołudniowe bevvy! (Ponownie, Lloyd prowadził, więc całe picie zostało mi … i nie będziesz miał żadnych skarg ode mnie w tym dziale).
zaczęliśmy od Gibsons Tapworks (jest stosunkowo nowy) na szybką sesję degustacyjną…
…przed udaniem się do starszej Persephone Brewing Company, aby spróbować „czegoś specjalnego”. Mówię to, ale nie miałem pojęcia, co to było za coś specjalnego w tamtym czasie, po prostu wiedziałem, co to było, gdy to znalazłem.
cóż, tą” wyjątkową rzeczą”, którą znalazłem, było ich piwo z marakuji. To tak zingy jak surowe marakuja jest i idzie dobrze z leniwym amble wokół ich ogrodów, gdzie rosną sporo składników do warzenia…
…przed znalezieniem kilka miejsc w słońcu na relaks i chłonąć jeszcze więcej słońca i marakuja piwo (lemoniada dla Lloyda).
wkrótce nadszedł czas, aby wskoczyć na nasz prom i wrócić do Vancouver (cały czas patrząc na wieloryby, jak popłynął z powrotem do Van city).
ZANIM wróciliśmy do Vancouver, jet lag (prawdopodobnie napędzany słońcem, piwem i tym przytulnym łóżkiem w Shangri La) uderzył ponownie i nie żartuję, miałem jedną z tych wczesnych wieczornych drzemek, które zamieniły się w pełną 12-godzinną sesję drzemki!
jeśli to coś warte, to dopiero drugi raz mi się to przytrafiło-pierwszy z nich był w tym samym łóżku w tym samym pokoju hotelowym, co dla mnie oznacza, że mogę całkowicie winić to stworzenie w Shangri La za to, że mnie uśpiło… prawda? 🤔 😆